Kwatera Suareza

Poczochrał włosy Kitto po głowie, po chwili wziął tabletki i szklankę, połknął tabletki i wypił wodę z szklanki. Miał nadzieję, że teraz jego głowa nie będzie tak bolała zamknął oczy i westchnął cicho. -Całowanie nie musi oznaczać, że się kogoś lubi Odpowiedział na jego pytanie choć domyślał się ,że znowu go znielubi po tych słowach.-Po prostu jesteś słodki i lubię Cię całować Dodał po chwili otworzył powoli oczy i spojrzał na Kitto.

Podciągnął jedno kolano pod brodę i objął je rękami.
-Phh...Chyba w takim razie zabronię Ci mnie całować. - Uśmiechnął się przebiegle.
-Jeśli chcesz mnie pocałować, musisz o to powalczyć. - Powiedział i puścił mu oczko, a potem oblizał wargi. Zaśmiał się zaraz jednak wesoło. Ale czemu, by nie droczyć się z nim? Kitto lubił się droczyć i bawić. Dlatego będzie się musiał na męczyć, żeby dobrać się do ust kociaka.

-Mówi się trudno Odpowiedział ze spokojem słysząc,że zabroni mu całowania. W sumie Jakoś szczególnie mu na tym nie zależało, wziął jedną kanapkę z szafki i zaczął ją jeść powoli z powodu alkoholu strasznie mu zaschło w gardle a w dodatku zgłodniał. Kiedy usłyszał jakieś słowa o walce jedynie wzruszył ramionami jedząc kanapkę.

Phh!! On nie chce się tak bawić fajnie. Westchnął tylko cicho. Odwrócił wzrok nadymając słodko policzki. Zaraz jednak zamknął oczy i ziewnął cichutko. Jak przystało na kota, był bardzo leniwy.
-Jak głowa? - Spytał go, otwierając jedno oko i zerkając na Niego.

Kiedy zjadł swoją kanapkę lekko oblizał palce a potem wytarł je w pościel. Spojrzał na Kitto i wzruszył ramionami. -Lepiej. Choć szału nie ma Odpowiedział na jego słowa i po chwili przeciągnął się leniwie i ziewnął. Nie miał pojęcia ile przespał godzin, ale na pewno mózg ma przespany, teraz był tylko ciekawy gdzie jest Delgado.

-Dobrze. Pójdę już. Nieźle poturbowałeś Delgado. Muszę sprawdzić, jak się czuje. - Wstał z miejsca i przeciągnął się. Pyknął go w czoło lekko ogonem, a potem założył ręce za głowę.
-Chyba, że chcesz iść ze mną i Jego też przeprosić. - Przypomniał sobie stojąc już przy drzwiach od Jego pokoju.

Tsu westchnął i przeciągnął się. Na jego słowa zamarł i opuścił dłonie.-No dobra to czekaj Powiedział do niego szybko, odkrył się i zsunął nogi, zdjął skarpetki, spodnie i zdjął podkoszulek ukazując swój sześciopak, który szpecił go od nadmiernych ran po całej klatce piersiowej, brzuchu i podbrzuszu. Wstał i zabrał czyste ubrania po czym zniknął w łazience by się umyć i ogarnąć.

Oparł się plecami o drzwi i czekał grzecznie. Dłonie miał splecione na piersi. Machał ogonkiem na boki, uśmiechał się ślicznie do siebie i nucił coś pod nosem. No i co miał lepszego do roboty? Czekał tylko grzecznie. Oby się nie zaczęli tam tylko bić... Bo Kitto obu znielubi.

Wszedł pod prysznic i wziął szybką kąpiel. Kiedy się umył wyszedł z prysznica i wytarł włosy a i umył zęby dokładnie dwa razy by nikogo nie zabić oddechem. Opłukał usta po czym wypluł wodę do zlewu. Po chwili wytarł porządnie całe ciało i ubrał czysty ciemnoszary garnitur na siebie. Wyszedł z łazienki i po chwili ubrał skarpetki i buty. -[n]Dobra możemy iść[/b] Kiedy to powiedział spojrzał na Otoyę, który wstał leniwie i wyciągnął się, podszedł do Tsu i otarł się łbem o jego nogi - Tak ty też możesz iść Uśmiechnął się pod nosem i podrapał go za uchem a po chwili podszedł do Kitto.

Odepchnął się od drzwi. Podrapał kociaka lekko z uśmiechem, a potem otworzył drzwi. Skocznym, wesołym krokiem, machając ogonkiem na boki wyszedł stąd i ruszył do swojego pokoju razem z Suarezem i Jego kociakiem. Przy okazji... Może, by się tak potem zmyć i poszukać sobie jakiegoś pupila czy coś? Byłoby fajnie...

z/t obaj.

Minął kwatery mieszkalne, wchodząc w labirynt tuneli, prowadzących do pokoju Suareza. Nie trudno mu było się domyślić, że u niego w pokoju pewnie dalej siedzą nieproszeni goście, a co za tym idzie- nie będzie mógł wypocząć w spokoju. Westchnął ciężko i gdy po dłuższej chwili dotarł do odpowiedniej kwatery, wyciągnął wsuwkę z tylnej kieszeni swoich spodni, otwierając nią zamek. Wsunął się po cichu do środka, zamykając za sobą wielkie drzwi. Westchnął cicho. Mam nadzieję, że Tsuna mnie nie przyłapie.. a jeśli nawet. To miejmy nadzieję, że zrozumie. W końcu jesteśmy przyjaciółmi..chyba, że i o tym zapomniał..- mruknął do siebie w myślach, po czym skierował się w stronę kanapy, stojącej pod ścianą. Usiadł na brzegu mebla, po czym ułożył się wygodnie na boku, plecami do ściany. Przykrył się kurtką by nie zmarznąć, podłożył sobie rękę pod głowę, po czym przymknął oczy, oddając się w objęcia Morfeusza.
Po krótkiej chwili spał już spokojnie, z lekko uchylonymi ustami. Włosy delikatnie przysłoniły jego oczy, spadając mu z czoła na twarz, której sam wyraz był beztrosko spokojny.

Szedł przed siebie i zastanawiał się gdzie może się udać, po chwili przypomniał sobie o własnej kwatery do której się udał. Szedł korytarzami prosto do swojej siedziby, kiedy wszedł do środka usłyszał warczenie Otoyi co oznaczało nieprzyjaznego gościa w jego kwaterze. Wszedł do środka i pierwsze co zobaczył to Delgado, który zasnął na jego kanapie. Westchnął cicho i usiadł w sowim fotelu i założył nogę na nogę niech pośpi pomyślał łagodnie po czym zaczął przewracać papiery, a Otoya położył się na dywanie z niedźwiedzia.

Chwilowo przebudził się, słysząc warczenie jak i czyjeś głosy. Jednak był na tyle zmęczony po ostatnich wydarzeniach jak i nieprzespanej nocy, że z powrotem przysnął. Skulił się nieco na kanapie przez sen, śniąc o tym co zwykle.. o nieprzyjemnych wydarzeniach sprzed prawie czterech tysięcy lat. Mruknął coś pod nosem, odruchowo przykrywając się szczelniej tymczasową kołdrą.

Uśmiechnął się pod nosem po chwili i odłożył papiery na stosik obok. Spojrzał na Delgado i lekko zmarszczył brwi zaciekawiony o czym też to śni. Po chwili namysłu wstał i przykrył chłopaka kocem sam wrócił na fotel i założył nogę na nogę i zamknął oczy opierając się wygodnie o fotel. Nieświadomie zaczął przysypiać.

Czując czyjąś obecność jaki i ruch tuż obok siebie, powoli zaczął się wybudzać z głębokiego snu. Spojrzał na otulający go miękki koc, a następnie na osobnika, który go nim przykrył. Zmrużył oczy, a następnie przetarł je dłonią, gdyż obraz miał lekko zamazany. Tsuna..? Speszony poderwał się do siadu i przeczesał włosy palcami. Odwrócił wzrok w bok i dostrzegłszy wielkiego kota, uśmiechnął się kącikiem ust.
-Too ja może pójdę do siebie.-zaproponował, nie chcąc teraz wchodzić Suarezowi na głowę.

Ocknął się słysząc słowa Delgado.-Nie musisz Odpowiedział nieco zaspanym tonem, przetarł lekko oczy a następnie uśmiechnął się do Delgado, zmarszczył brwi czując, że kolejne wspomnienia wracają tym razem wszystko wróciło...Kłótnia z Delgado Kiito i to jak pobił Delgado. Mimo wszystko uśmiechał się lekko do Delgado nie chcąc by czuł dziwnie, choć dziwił się ,że sam trafił do jego kwatery.

Westchnął cicho i przytaknął. Spojrzał na Tsunę i zmarszczył brwi, jednocześnie będąc zaskoczonym. Uśmiecha się ?
-Jak się czujesz ?-zagadnął, pomijając tamten drobny szczegół. Podrapał się po głowie i przeciągnął, wyginając kręgosłup w perfekcyjny łuk. Spojrzał na Suareza, pochylając się nieco i opierając się łokciami o swoje kolana.

Na jego słowa jedynie pokiwał głową na zgodę ,a jego uśmiech powoli znikał.-Dobrze, pamiętam wszystko i jednak stwierdzam ,że gdybym był w niewiedzy wszystko było by dobrze Odpowiedział szczerze i usiadł w rozkroku i zamknął oczy na chwilę. Następnie pomasował sobie skronie. Po chwili spojrzał na Delgado i kącikiem ust uśmiechnął się.

Spojrzał na Tsu i znów zmarszczył brwi. Podniósł się do pionu i podszedł do biurka, obchodząc je dookoła. Stanął za fotelem Suareza i ułożył dłoń na jego czole.
-Czy wszystko aby na pewno w porządku ? Tsu, ty się uśmiechasz!-jęknął przeciągle-nie masz gorączki ? - zapytał i zaśmiał się wesoło. Miło, widząc Tsu z uśmiechem na twarzy.

Spojrzał na Delgado zdziwiony jak obchodzi fotel dookoła i kładzie mu rękę na czole.-Ponoć ładnie mi z uśmiechem Powiedział sam do siebie przypominając sobie słowa Kitto, że z uśmiechem ponoć jest przystojniejszy.-Jestem zdrowy Zdjął jego ręce i uszczypnął go kilka razy w dłoń. I obrócił się przodem do Delgado by mógł go widzieć lepiej.

Zaśmiał się cicho i wyrwał swoją dłoń z jego rąk gdy ten zaczął go szczypać.
-Ten kto ci tak powiedział, miał rację.-uśmiechnął się lekko i roztrzepał mu włosy. Wziął głęboki wdech, po czym powoli wypuścił powietrze z płuc.- Zdrowy ? Psychicznie czy fizycznie ? - zagadnął unosząc jedną brew ku górze. Nawet jeśli ktoś by mu powiedział, że z uśmiechem wydaje się przystojniejszy.. to czemu go posłuchał ? To nie jest Tsuna jakim go znam. - stwierdził odważnie z myślach, stając w lekkim rozkroku, z rękoma założonymi na piersi.

-Myślę, że to dobry czas by się zmienić Odpowiedział i lekko wzruszył ramionami na jego pytanie zaczął się zastanawiać.-Fizycznie całkiem dobrze, a psychicznie marnie Wzruszył ramionami ponownie lekko i zamknął oczy by jego oczy mogły odpocząć, czuł jak piekły jednak nie wiedział od czego to mogło być.

-Mhm.- podsumował jedynie i nie wiedząc co ze sobą począć, zaczął sobie zwiedzać kwaterę swojego, starego- dosłownie jak i w przenośni- przyjaciela. Pod jego nieobecność bywał tu nie raz. Jednak nigdy nie przykuwał większej uwagi do aranżacji tego pomieszczenia. Podszedł do pierwszego, lepszego regału z księgami. Zlustrował wszystkie powierzchownie wzrokiem, po czym zmarszczył brwi i złapał za największą i najbardziej zakurzoną. Zdmuchnął z niej wierzchnią warstwę kurzu, resztę ścierając ręką. Był ciekaw co takiego właśnie znalazł. I z jakich powodów takie to jest zakurzone.. Jakby wieki nikt tego nie dotykał.

Tsu powoli otworzył oczy słysząc jak Delgado chodzi po pomieszczeniu. Spojrzał na niego i to jaką książkę wyjął, a na księdze było napisane "Demon, rasy i charaktery" a na pierwszej stronie był krótki spis tego co Tsu chciałby w sobie zmienić i być lepszym "człowiekiem dla innych" chociażby wpis:
- Chciałbym być bardziej otwarty,rozmowny, przyjacielski,miły itp. Księga zawierająca bardzo wiele informacji na temat demonów, ale jednocześnie spis tego co sam Tsuna chciałby w sobie zmienić. Zmarszczył brwi lekko widząc co Delgado trzyma w rękach nie przywiązywał wagi do ksiąg czy ludzi, a książek z tych pólek już nie zabrał żadnej do ręki od dłuższego czasu.

Po starciu kurzu z okładki grubej księgi, ujrzał złoty napis: "Demon, rasy i charaktery". Zdziwiony wzruszył ramionami i otworzył księgę na pierwszej stronie. Widząc pismo podobne do Tsuny, przesunął wzrokiem po kartce, ciekaw co tam pisze. Skoro Suarez się na niego nie drze to znaczy, że chyba mu to zwisa czy Delgado sobie to przeczyta czy też nie. Sunął palcem po kartce, śledząc czytany tekst. Mile zaskoczony jego treścią, zerknął kątem oka na Demona, siedzącego w fotelu, po czym opuścił nieco głowę tak, że włosy zsunęły mu się na twarz, zakrywając delikatny uśmiech. Miło..- szepnął sobie w głębi duszy, następnie otwierając księgę, mniej więcej na środku. Skoro jest to książka o demonach, to może dowie się jakiś ciekawych informacji na temat siebie, kto wie ? Zaczął lustrować wzrokiem kolejne strony, szukając czegoś ciekawego czy ważnego. Po przerzuceniu kolejnych zapyziałych stron, z pomiędzy kartek wypadła zapieczętowana koperta, swobodnie upadając tuż przy nogach Delgado. Zerknął w dół, ciekaw co to może być...