~~~~Staw~~

Eiji przyszedł nad staw. Położył się nad woda i rozmarzył. Po krótkiej chwili zasnął nad stawem ukołysany szumem wody i lekkim wiaterkiem. Nie śniło mu się nic.

Eiji obudził się, gdy poczuł zimno i głód. Wstał, otrząsnął się z z różnych rzeczy przywianych przez wiatr. hmm....Eiji pójdzie do kwater pomyśłał. Spojrzał na staw i odetchnął głeboko powietrzem i ruszył w kierunku kwater.
z.t

Za cel obrał sobie tutejszy staw. Nie martwił się Siverisami. Specjalnie przyrządzone przez nadwornych czarodziei perfumy, niezawodnie maskowały jego zapach. A to, że miał uszy i ogon to co. Nie każdy zwierzołak należy do Valiekkich. Rozglądał się na boki, z zachwytem napawając się przyjemnymi dla oka krajobrazami. Gdy dojrzał na horyzoncie, ławeczkę nad brzegiem wody, z czystą przyjemnością ruszył w tamtym kierunku, przysiadając na niej na chwilę.

Się kurwa Eiji wkurwił!Jeszcze trochę i by mnie zamordował !Skulił się nad brzegiem głębokiego stawu i patrzył na niezbyt grubą warstwę lodu.Dotknął ręką tafli A może rozpieprzyć ten lód? Albo wrzucić do niej kogoś? popatrzył na białowłosego chłopaka ,który siedział na ławce.Ehh....nie będę się przecież wyżywał na niewinnych westchnął.Mam pomysł!Wstał i popatrzył się na lód uśmiechając się.Wszedł na zamarznięty staw i jak gdyby nic szedł sobie po lodzie przed siebie ,aż nagle lód zaczął pękać.To może być ciekawe!

Gdy zobaczył ,że lód pęka ,a osobnik na ławce jest na wyciągnięcie ramion.Złapał osobnika za rękę i razem wpadli do wody.Zaczął zanurzać się coraz głębiej wraz z swym puchatym przyjacielem.On ma uszy i...ogon? spytał się zdziwiony.a chuj mnie to ,ciekawe co zrobi? Jego usta nieznacznie drgnęły i kącik jego ust uniósł się ku górze.

Sunął wzrokiem po przybyszu, zastanawiając się co ten kombinuje. Gdy siwowłosy wszedł na lód, który momentalnie zaczął pękać, wychylił się do przodu, nastawiając uszy i pusząc ogon. To posunięcie jednak było najgorszym z możliwych. Przybysz, wpadając do wody, również sięgnął Ven'a ciągnąc go za sobą na samo dno stawu. Przerażony nie wiedział co robić, nie umiał pływać, a i zimna woda rozsądku mu nie dodawała. Zaczął się miotać, próbując wyrwać się z uchwytu mężczyzny, podtapiającego biednego lisa.

Widząc jak lisek się szamocze puściłem go ,ale to nie było zbyt dobrym posunięciem.Białowłosy zamiast płynąć w górę ,spadał w dół.Widziałem w jego oczach przerażenie stwierdzając iż mój "kolega" nie umie pływać.Podpłynąłem do niego i złapałem po czym starałem się jak najszybciej wypłynąć.Trochę mi to zajęło będąc na brzegu zaczął głęboko oddychać i spojrzał na towarzysza ,który był nieprzytomny oraz strasznie blady.Nie wiedząc gdzie mieszka wziął go na ręce i pobiegł do siebie.

z.t x2

Położył liska na trawie i patrzył się na niego.No lisie to teraz rób co chcesz! Mimo iż się uśmiechał był smutny i nieszczęśliwy.Jego oczy spoglądały w niebo Szt....Cholera ,a miało być tak zajebiście! Zabrać lisa,porozmawiać i odstawić to było nudne.A tak właściwie jak się nazywasz?Nasze imiona poznałeś swojego więc nie zdradzisz?

Spojrzał na okolicę i westchnął ciężko. Jednak nie posłuchał. No cóż. Usiadł na trawie i spojrzał na siwowłosego.
-Mojego imienia nie musisz znać.-stwierdził, wymachując ogonkiem.-Moje imię niech pozostanie tajemnicą. Jak musisz, zwracaj się Fokkusu. -stwierdził po dłuższej chwili zastanowienia. Znów podrapał się za uszkiem.-Tyle ? Czy coś jeszcze ode mnie chcesz ?

Eiji słysząc ostyatnią uwagę Lisa zawrócił i poszedł za nimi. Gdy wyszli na zewnątrz, wyprzedził Shiro i biorąc lisa za kudły rzucuił nim o najbliższe drzewo. Podchodząc do niego coraz bardziej się zastanawiał co mu zrobi. Podszedł do lisa i spytał zimnym głosem co miałeś na myśli, bo jeśli chciałes Eij'ego zezłościć udało ci się. popatrzył na niegom i splunał mu w pysk następnym razem zastanów się co mówisz zapchlony lisie, a teraz mów co miałes na myśli

Nic od ciebie nie chce lisie.Rób co chcesz i uważaj mnie za kogo chcesz nie obchodzi mnie to westchnął.Przed oczyma mignął mu Eiji który rzucił lisem o drzewo.Podbiegł do blondyna i złapał za ramiona , a Sugita stał obok i się patrzył.Eiji spokojnie starał się go jakoś "udobruchać" nie chciał ,żeby rozwalił okolice.

Wyrwał się z uchwytu Shiro i dalej spoglądał na Lisa oczekująco. odpowiadaj, chyba iż chcesz sobie jeszcze dzisiaj polatać, albo poplywać..hmmm słyszałem iż świetnie czujesz się w wodzie. powiedział ironicznie. Oplótł Shiro nićmi aby się nie wtrącał i stał wmiejscu. Popatrzył się na wilka przez chwilkę i wilk się położył grzecznie. Spojrzał z powrotem na lisa i podszedł do niego mówiąc to co odpowiadasz, czy chcesz sobie jeszcze dziś popływać?.

Jako zwinny lisek, jedynie łapkami odbił się od pnia drzewa, lądując zgrabnie tuż obok niego. Usiadł grzecznie i spojrzał na Eiji'ego. Gdy ten splunął mu w pyszczek, nic sobie z tego nie zrobił. Bo ponieważ jego ślina nawet do niego nie doleciała. Podmuch wieczornego wiatru, najzwyczajniej w świecie zdmuchnął ją w bok. Spojrzał na lalkarza.
-Nie denerwuj się tak, plugawa istoto.-skomentował, siedząc przed nim odważnie.- To vo miałem na myśli to tylko i wyłącznie moja sprawa. A zrób mnie krzywdę...-stanął na cztery łapki, mrużąc oczka-..a i twój Draco zostanie uszkodzony.-mruknął, po czym spojrzał wdzięcznie na Shiro, że ten w pewnym stopniu jakby starał się go obronić przed wybuchem lalkarza.

-Eiji kurwa się ogarnij bo rozwalisz okolice!
Niestety nie mògł się ruszyć przez pewnego blondyna.Patrzył się na Sugite i resztę.-Niech lis już idzie ,a ty Eiji zostaw go to Draco nie ucierp-westchnął.-Może być?-spojrzał na obu.

nie nazywaj mnie plugawą istotą lisie powiedział, po czym jakby cała złośc wyparowała i spokojnie spytał się lisa - powiedz mi jedno kim dla mnie jest Draco? Popatrzył smutno na lisa po czym odwróci się do nie go plecami aby nie zobaczył jego łez spływających po policzkach. Czemu Draco jest u ciebie i czemu się ze mną w zaden sposób nie skontaktował ? POWIEDZ ! wykrzyczał w stronę lis nie przejmując się czy zobaczy łzy, czy też nie. Po chwili upadł na kolana i nie wiedział co zrobić. wypuścił ciało Shiro spod swojej władzy.

Wolnym krokiem skierował się w stronę stawu mając ręce włożone do kieszeni. Spojrzał na trójkę, która zebrała się przy stawie, minął obojętny Shiro i podszedł do Eijiego i następnie bez skrupułów spoliczkował go boleśnie tak, że upadł na ziemię. -Eiji mój drogi nie rządź się tak pamiętaj ,że ja WIDZĘ wszystko i wiem wszystko Powiedział surowym i twardym tonem następnie obrócił się do lisa. -Wybacz za zamieszanie i za tego tutaj Głową wskazał Ejiego, który leżał na śniegu.

Eiji poczuł jak Tsu się zbliża i poczuł po chwili jego ręce na policzku. Prawdę mówiąc nic go nie obchodziło, okazało się iż ktoś kogo nie pamięta kim jest jest bliżej niż myślał ale ma go w dupie albo nie może go zobaczyć w sumie na jedno wychodzi. Popatrzył na Tsu potem na lisa i wstając powoli skłonił się wpierw przed lisem potem przed Tsu i powiedział ze skruchą Przepraszam za moje karygodne zachowanie, proszę o przebaczenie. Eiji nie mią zamiaru się podnosić nie usłyszawszy iż jego przeprosiny zostały przyjęte. Stał zgięty i czekał.

-Będę nazywał cię jak chcę, mój drogi.-stwierdził, po czym widząc jego łzy wzruszył obojętnie ramionami-Lepiej się mocniej zastanów. Ty znasz mnie. Draco jest u mnie. Może kiedyś się spotkaliśmy. Może nie. Może Draco jest zbuntowanym Siverisem. Może ty zbuntowanym Valiekkim. Może jesteście spokrewnieni. A może spowinowaceni. Może. A może nie.-zaczął, kręcić, nie przejmując się niczym. Spojrzał jeszcze raz na Eiji'ego, po czym westchnął.-Płaczący Siveris. Myślałem, że masz w sobie choć odrobinę godności.-stwierdził i oddalił się, idąc w stronę miasta. Zatrzymał się w połowie drogi.-Nie szkodzi, Suarezie. Dowiedzialem się w ten sam sposób wielu ciekawych rzeczy. Tsuna mój drogi.-przycupnął na śniegu.-Kiedy kolejna partyjka szachów ?-zagadnął z chytrym uśmieszkiem, po czym oddalił się w stronę miasta. Zmienił się w człowieka i wymachując ogonem, zniknął z ich pola widzenia. Zignorował Eijiego całkowicie.

Z.t

Tsu lekko uśmiechnął się lekko Do Ven'a - Następny razem mój drogi następnym razem Odpowiedział po czym odprowadził lisa wzrokiem. Następnie spojrzał na Ejiego który się przed nim pochylał. -Moce które posiadasz powinieneś używać w ostateczności,a nie jak ci się podoba. Twoje zachowanie jest karygodne to prawda, używasz swoje mocy swobodnie jak ci się podoba, za pomniałeś o podstawowej zasadzie, że moc jest ostatecznością w walce. Nie wybaczę CI tak łatwo, od samego początku masz nagrabione u swoich towarzyszy Skończył wypowiedzieć mówiąc głośno i pewnie, prawił mu kazanie to prawda, ale należało mu się od dawna. Wiedział jak używa mocy i robił to przy nim swobodnie nie patrząc całkowicie na konsekwencje swoich poczynań. -Dostajesz zawieszony na tydzień Po tych słowach prychnął cicho pod nosem .

Eiji twoje moce zostają zablokowane do 2.02.2014r.

Eij słysząc wypowiedż Tsuny drgnąl ale nic nie powiedział.Suarez miał rację, zbyt łatwo dał się sprowokować i zbyt często nadużywał zaufania innych szarżując swoimi umiejętnościami. Wyprostował się i kiwając głową na znak iż zrozumiał oddalił się powoli w stronę ławek, aby spokojnie przemyślec to co usłyszał i to co zrobił. Wiedział iż odbudowac zaufanie Suareza pod tym wzgkędem jaki innych będzie trudne, ale popracuje nad sobą. Usiadł na ławce i oparł głowe o kolana siedział nie zwracając uwagi na zimno czy na śnieg padający na niego.

Patrzył jak Eiji kłania się przed lisem i Suarezem.Tsuna zaczął prawić kazanie lalkarzowi i nawet go zawiesił.Uznając iż jego ignorują wsiadł na wilka.-Eiji kurwa za bardzo zacząłeś się żądzić ,a jako iż nic tu po mnie to ja spadam-oznajmił z szalonym uśmiechem.

Z.t

Zmrużył oczy po czym pozwolił mu odejść ze spokojem ,spojrzał na Shiro który również odszedł. I to ponoć Tsu ma problemy, taa jasne. Wolnym krokiem zaczął odchodzić z tego miejsca by Eiji mógł na spokojnie wszystko przemyśleć. Skoro jest Suarezem ,będzie trzymał twardą rękę , jest szefem i tak ma zostać. Zapalił sobie papierosa, kiedy wracał i zaciągnął się dymem a potem wypuścił go z płuc i westchnął zadowolony. Kiedy wracał do kwater spalił z dwa papierosy.

z.t

Eiji po paru godzinach siedzenia w takiej pozycji ścierpł straszliwie i zmarzł, ale nie myślał o tym. Wstał z ławki skierował się do pizzerii, aby coś zjeść. Nie chciał jeszcze wracać do kwater, stwierdził iż to może jeszcze poczekać parę albo nawet paręnaście godzin. Zrobił lekkie ćwiczenia aby sie rozruszać i wolnym krokiem na nikogo nie patrząc skierował się do swojego celu spaceru.

Zt