Podziemne korytarze

Wysłany: 2014-01-08, 23:12
Szedł przed siebie, mijając co i rusz kolejne skrzyżowania tuneli. Skręcał to w lewo, to w prawo, stąpając uważnie po śliskiej nawierzchni, noe dlatego by się nie wywrócić.. lecz dlatego by nie rozdeptać, panoszących się pod nogami szkodników.
-Z tego co Delgado widzi, Acevedo z głodu nie umrze.- szepnał cicho do węża, śledząc wzrokiem jednego ze szczurów. Doszedł do rozwidlenia dróg gdzie jedna z nich była spowita ciemnościami. Druga zaś, idealnie oświetlona. Bez dłuższego namysłu, złapał za pochodnię przymocowaną do ściany i ruszył w głąb zaniedbanego korytarza. Ciekawr dokąd prowadzi..

Szedł przed siebie, w ciszy nasłuchując otoczenia. Gdy korytarz zaczął się zwężać, Delgado schylił się delikatnie, by nie zawadzić głową o górę tunelu. Spotkanie z co i rusz występującymi progami, mogłoby być dla niego bardzo bolesne.
Demon jednak kontynuował swoją podróż, zagłębiając się z nieznane.. gdy nagle dostrzegł bladą smugę światła. Zgasił pochodnię i odrzuciwszy ją na bok, pognał prosto przed siebie, ku prawdopodobnemu wyjściu.
-Drabina?- mruknął cicho do siebie, gdy już dotarł do końca korytarza. Postąpił jeszcze kilka kroków do przodu i złapał za chłodny metal. Bez chwili namysłu wspiął się na górę, dobywając włazu, zza którego wyłaniały się promienie słoneczne.
-Kurwa.- warknął pod nosem, gdy ten nie chciał ustąpić. Zniżył się o jeden szczebel, po czym zaparł się nogami tak by nie spaść. Ułożył dłonie na włazie, unosząc go lekko do góry, po czym przesunął pokrywę w bok, samemu wynużając się na światło dzienne.

Eiji szedł przed siebie rozglądając się dokoła, czy nikogo nie ma. Wąż Eiji'ego pełz koło jego nóg. Eiji nie musi się martwić o zachaczenie o cokolwiek, ze względu na wzrost. Idąc różnymi ściężkami i co rusz skręcając w inne odnogi Eiji zachwycał sie otoczeniem. Eiji nie wziął żadnej pochodni, gdyż lubi ciemność....
z.t

Eiji'ego zmęczyły ciągnące się korytarze,więc zaczął szukać wyjścia. Eiji zauważył brak gada przy sobie, więc stwierdził iż się zgubi sam, bo że Eiji ma czasami problemy z orientacją w terenie... to nic nowego. Zaczął się gubić. Gdy był pewny iż się na amen zgubił, pojawił Eien i go poprowadził do jakiegoś światła. Eiji zobaczył drabinę i sie po niej wspiął wychodząc z podziemi.

z.t

Zamiast korzystać drabiny, Delgado po prostu od tak skoczył z dużej wysokości, zgrabnie lądując w podziemiach.
-Eiji.. jesteś ?- spytał, po czym otworzył szerzej oczy, wbijając różowe spojrzenie w egipskie ciemności. Przykucnął delikatnie idąc prosto do pierwszego skrzyżowania tuneli. Acevedo był jego najlepszym przyjacielem. Co z tego, że z samym Suarezem przyjaźni się od wieków.. dosłownie. Skoro ten stale nim pomiata ? Szczególnie ostatnio..

Eiji biegnąc za Delgado zobaczył iz ten wskakuje do podziemi, niewiele myśląc skoczył za nim. Jestem Delgado, ale tu ciemno... Poszedł za Delgado do pierwszegio skrzyżowania tuneli i stanąwszy za nim położył dłoń na barku Delgado. - Spokojnie znajdziemy tych dwóch urwisów Delgado, musimy trzymać się razem.. powiedział i poszedł wgłąb tuneli za Delgado. Eijie'go też zastanawiało czemu nie widział Eiena aż dwa dni zazwyczaj sam go odnajdywał jak się najadł.

-"Musimy trzymać się razem?" Co jest? Eiji się martwi, że się zgubi?- zaśmiał się cicho, spoglądając na blondyna, błyszczącymi w ciemnościach, oczyma.-Nie marudź.-złapał go za rękę i przystanął na środku kolejnego skrzyżowania. Przymknął oczy i ws£uchał się w otoczenie, nasłuchując typowo gadzich odgłosów. Nie minęła dłuższa chwila, a już mknęli przez labirynt ku swoim zgubom.

- To nie jest śmieszne, Eiji już raz tu się zgubił.- powiedział łapiąc Delgado za rękę i biegnąc do kolejnego skrzyżowania. - nie mam dobrej orientacji w terenie..eh..gdyby nie Eien tooo.. nie zdążył nic więcej powiedzieć, bo Delgado prawie natychmiast po stanięciu w miejscu ruszył przed siebie ciągnąc Eiji'ego. Eiji tylko mocniej złapał rękę Delgado i próbując za nim nadążyć biegł przed siebie. Delgado ja nic nie widzę, zwolnij proszę.. zawołał Eiji.

Gwałtownie przystanął, jednocześnie odwracając się przodem do Eiji'ego, który pod wplywem rozpędu, wpadł w jego ramiona.
-Tak wystarczy ?- spytał, patrząc na niższego. Posłał mu łagodny uśmiech i tym razem powoli ruszył przed siebie, prowadząc za sobą blondyna.

Eiji wpadając w ramiona wyższego zarumienił się soczyście. Spojrzał w oczy uśmiechniętego Demona i posłał mu wstydliwy uśmiech. - Tak może być Delgado powiedział uśmiechając się psotnie i zanim ruszyli dalej pocałował Delgado w nos. Ruszył za Delgado...

-Co Eiji dzisiaj tak obsypuje biednego Delgado całusami ?-zagadnął po drodze, spoglądając na niego kątem oka. Delikatnie pociągnął blondyna za sobą, skręcając w kolejny korytarz. -Chłodno tu.-stwierdził, mówiąc raczej do siebie aniżeli do swojego towarzysza.-Gady lubią cieplejsze zakamarki.. czyżby Delgado się pomylił?- bełkotał sam do siebie, po czym donośnie ziewnął.

- Bo Delgado tak smutno wygląda i Eiji chce Delgado poprawić humor- powiedział Eiji patrząc na towarzysza przekornym wzrokiem. -Faktycznie zimno tu- stwierdził Eiji i przysunął się do Delgado aby się ogrzać. Po czym wtulony w Demona, czując jego ciepło i bliskość mimowolnie się zarumienił. Niech delgado nie zasypia, Eiji nie chce nocować w takim miejscu, zimno, ponuro i ciemno . Idąc dalej rozmyślał nad tym co powiedział cicho Delgado, Eiji nie wierzy iż Delgado mógłby się pomylić, mimowolnie zadrzał spoglądając w mrok..

Objął chłopaka pewniej, gdy ten się w niego wtuli i pogłaskał go po ramieniu gdy zadrżał.
-Eiji się nie martwi. Delgado również nie ma najmniejszego zamiaru spać w takich warunkach.-szepnął cicho, skręcając w kolejny korytarz. Szli dłuższą chwilę, gdy w oddali nagle dostrzegli smugę światła, płonących pochodni. Znam to miejsce..- mruknął do siebie niechętnie, przyspieszając z Eiji'm kroku.

Eiji przysunął się jeszcze bardziej do starszego towarzysza. - Jak Delgado tak mówi to Eiji Delgado wierzy- uśmiechnął się w ciemność. Gdy skręcili w kolejny korytarez i zobaczyli pochodnie Eiji zmrużył oczy i spojrzał na Delgado. Przyspieszając kroku Eiji pomyślał iż oddałby królestwo (jesli by takie miał) za znaleziezienie się w łóżku...

Szedł przed siebie, w końcu wychodząc na oświetlony korytarz.
-No popatrz..-szepnął cicho, gdy obaj wyszli na "hol", prowadzący do kwater mieszkalnych.- Delgado pada.. możemy iść do ciebie?-zagadnął z uśmiechem, próbując ukryć fakt, że zgubił drogę.. szczęście, że wyszli przy kwaterach.-Później ich poszukamy. Teraz Delgado jest zmęczony, a i Eiji'emu jest zimno.-skłamał mu prosto w oczy bez drgnięcia powieki, kierując się z wtulonym Eiji'm pod jego drzwi.

z.t

Szli korytarzami skręcali co chwila to w lewo to w prawo.Sory ,że cię wciągnąłem do wody lisie rzekł do lisa uśmiechając się.Nadal trzymał go w rękach ,a z pod jego grzywki wyłoniły się iskrzące żółto-zielone oczy.Eh... Szli przed siebie zagłębiając się w mrok.Po paru minutach ukazała się pokrywa i drabinka.Skoczył na szczebel i odsunął właz po czym wyskoczył z dziury ,a Sugita wraz z nim.

z.t

-Zrobisz mi tak jeszcze raz, szczurze, a zginiesz.-stwierdził obojętnie.-Możesz odstawić mnie w mieście ?-spytał zastanawiając się czy ten go posłucha. Jednak nie widząc reakcji westchnął ciężko. No cóż będzie musiał się wracać. Zaczął się wiercić w jego ramionach, usadawiając się wygodnie, tak by mieć widok na psa. Spoglądał na kudłatego lśniącymi oczkami, wytykając mu różowy języczek.

Z.t